Zakażenia koronawirusem spowodowały, że nie odbył się turniej Final4 Pucharu Polski piłkarzy ręcznych. Przełożono również kilka spotkań ligowych. – Zawodnicy, gdy opuszczali zgrupowanie reprezentacji, czuli się dobrze – zapewnił Damian Drobik, dyrektor sportowy ZPRP, który był gościem magazynu "7. metr".
COVID-19 wpłynął na kalendarz krajowych rozgrywek piłkarzy ręcznych. Zakażonych z poszczególnych drużyn łączył pobyt na zgrupowaniu reprezentacji. Dlatego też w magazynie "7. Metr" Sylwia Michałowska i Maciej Wojs pytali dyrektora sportowego Związku Piłki Ręcznej w Polsce o to, w jaki sposób było ono zorganizowane.
– Wszystkie pogłoski opierają się na plotkach. Jeśli chodzi o hotel – jesteśmy zobligowani do realizacji zgrupowań w COS. Często jest jednak tak, że COS z powodu dużego obciążenia nam odmawia. Tak stało się również w tym przypadku – tłumaczył.
– Jako związek współpracujemy tylko ze sprawdzonymi hotelami. Ten, w którym byliśmy teraz, jest w kształcie podkowy. Jedno skrzydło miało być wyłącznie dla reprezentacji. Według umowy nie było możliwości krzyżowania się dróg. Dwa razy osobiście byłem sprawdzić jak to wygląda i reżim sanitarny rzeczywiście był zapewniony – odpowiadał na pytania o wesele zorganizowane w tym samym hotelu.
Drobik zmierzył się także z pytaniem o to, dlaczego nie przeprowadzono testów. – Nie ma takiego wymogu. Funkcjonowaliśmy według założeń, które sobie przyjęliśmy i które funkcjonowały wcześniej – mówił. – Zawodnicy, gdy opuszczali zgrupowanie, czuli się dobrze. Byli w dobrej kondycji. Nie jestem w stanie zagwarantować, że zakażeń tam nie było, ale po opuszczeniu zgrupowania nikt się nie uskarżał – stwierdził.
Następne